czwartek, 23 stycznia 2014

Oneshot - "Hourglass of Suffering and Hope"

(opowiadanie na konkurs pt.: "Jak Ziemia i jej mieszkańcy postrzegani są oczami mieszkańców kosmosu")

   Była trzymana w ogromnej, szklanej klepsydrze, owiniętej grubym materiałem, przez który nie wpadało światło. Siedziała pogrążona w ciemnościach, nie mogąc wyjść na zewnątrz, z kimkolwiek porozmawiać, czy nawet wrócić do domu, na Vesperię. Tęskniła za swoją planetą, za rodziną i przyjaciółmi. Przez materiał wokół klepsydry nie była w stanie stwierdzić, ile czasu minęło, odkąd została tutaj zamknięta, kilka dni po tym, gdy jej statek musiał awaryjnie lądować na Ziemi, a ona sama wędrowała bez celu po nieznanym terenie.
   Zastanawiała się, co zamierzają z nią zrobić i dlaczego w ogóle ją tu uwięzili. Z tego, co wie Vesperianie nie różnią się, aż tak bardzo od ludzi. Mają taką samą budowę ciała, kolor skóry, włosów... jedyne szczegóły, to oczy, które u Aine są całe złote, ale mogą być również czarne i błękitne oraz niewielkie skrzydła na plecach, jednak przed wyjściem ze statku upewniła się, że dobrze ukryła je pod ubraniami. Mieszkańcy Vesperi byli doskonale obeznani w zachowaniach i tradycjach Ziemian. Studiowali ich styl bycia od długiego czasu, gdyż Ziemia strukturalnie bardzo przypomina Vesperię, więc gdyby miało coś stać się ich planecie, wiedzieliby jak się zachowywać, gdy już osiedlą się na Ziemi. Aine znała treści wszystkich raportów, które zdobyli Vesperianie, dlatego bez problemu mogła dostosować się do panujących na Ziemi zwyczajów. Więc nie powinni jej znaleźć.
   Ale jednak Ziemianie odnieśli sukces. Wytropili ją, ogłuszyli i zabrali, a gdy się już ocknęła, siedziała zamknięta w klepsydrze.
   Opis ludzi w raportach całkowicie różnił się od tego, jacy byli naprawdę. Podczas, gdy dla Vesperian Ziemianie byli niezwykłym, przyjaznym narodem, w rzeczywistości okazali się  okrutni, zimnokrwiści i najwyraźniej cieszyło ich cierpienie innych. Uważali wszystkich za gorszych od siebie i źle traktowali, w ogóle nie licząc się z ich uczuciami.
   To najbardziej frustrowało Aine. Mieszkańcy Vesperi ślepo zachwycali się Ziemianami, wierząc, że mogliby żyć wśród nich bez problemów podczas, gdy prawda wyglądała zupełnie inaczej. Postanowiła, że gdy wróci do domu - o ile do niego wróci - powie wszystkim jacy ludzie są naprawdę i spróbuje odwieźć władcę planety od planu osiedlenia się na Ziemi. Dla dobra i bezpieczeństwa rodaków.
   Nagle usłyszała na zewnątrz jakiś hałas i po chwili materiał narzucony na klepsydrę opadł, ujawniając stojącego przed nią człowieka. Miał ostre rysy twarzy, kilkudniowy zarost i ubrany był  w biały fartuch. Usta zaciśnięte w cienką linię oraz chłodny, zirytowany wzrok nadawał mężczyźnie strasznego wyglądu. W lewej dłoni trzymał plik kartek, które - jak podejrzewała Aine - były wynikami badań, które robili jej wcześniej. W prawej zaś ściskał kubek z jakąś parującą czarną cieczą. Przez moment spoglądał na kosmitkę z wyraźną niechęcią i obrzydzeniem, po czym oderwał wzrok od Aine i zwrócił się do jednego z ludzi siedzących przy komputerach:
  -Ty tam! Jak się nazywasz?!
   Niewysoki, starszy już człowiek wstał ze stołka i złączając ręce za plecami, wyprostował się.
  -James Wallace, sir! - powiedział głośno, patrząc przed siebie.
  -Zdaj raport o stanie tego „czegoś”. - mówiąc to mężczyzna, przeniósł wzrok z powrotem na zirytowaną tym, co powiedział kosmitkę. Na ten widok uśmiechnął się z pogardą, po czym rzucił - Oh, czyżbym cię uraził? Tak, jasne. Przecież i tak mnie nie rozumiesz! Jesteś tylko bezmyślną, kreaturą z kosmosu!
   Z gardła Aine wyrwał się cichy warkot. Rozumiem cię doskonale, nędzny człowieku!
  -Sir.. myślę, że nie powinieneś tak się do niej zwracać, sir. - odezwał się James. Mężczyzna prychnął.
  -Nie obchodzą mnie twoje przemyślenia, Wallace! Chcę usłyszeć raport, nic więcej!
  -Tak, przepraszam sir. Stan istoty nie zmienił się od ostatniego razu. Jej puls wciąż jest równomierny...
   Aine nie chciała tego słuchać. Było jej przykro, gdy po raz kolejny mówią o niej jak o rzeczy; nic nie znaczącej, nie posiadającej uczuć rzeczy. Dość się nasłuchała przez cały swój pobyt tutaj. Wszyscy traktowali ją jak śmiecia, a niektórzy nawet gorzej. Ale nie miała zamiaru się poddawać. Wytrzyma wszystko, przez co każą jej przejść i kiedyś może wróci do domu. Na pewno.
   Po dłuższym czasie kręcenia się wokół klepsydry, mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, rozkazując wcześniej dwóm innym ludziom, zawiesić z powrotem zasłonę, na nowo pogrążając Aine w ciemnościach. Niedługo potem wszystkie dźwięki ucichły, a kosmitka po raz kolejny zatraciła się w myślach o swoich rodzinnych stronach.
   Vesperianka wystraszyła się, gdy kurtyna wokół jej zamknięcia odchyliła się lekko po krótkiej chwili, ukazując przed nią młodego, jasnowłosego chłopaka. Uśmiechał się do niej przyjaźnie i troszkę nieśmiało. Przez moment siedział cicho, wbijając wzrok w podłogę, jakby układając w myślach, co powiedzieć. W końcu jednak zaczął rozmowę.
  -Rozumiesz, co mówię, prawda? Jeśli tak, kiwnij głową. - powiedział niepewnie, akcentując słowa dokładniej, niż wszyscy inni, których spotkała Aine. Mimo odczuwanej nienawiści do ludzi, kosmitka w końcu kiwnęła na "tak", co spowodowało, że na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. - W takim razie pozwól, że się przedstawię! Mam na imię Gilbert! I cóż… wiem, że traktują cię tutaj okrutnie. Naprawdę mi przykro z tego powodu...
   Oczy chłopaka, w kolorze czystego błękitnego nieba posmutniały, a uśmiech zmalał. Aine nie wiedziała, dlaczego tak się stało. Przecież on też był człowiekiem. Niby czemu miałby zachowywać się inaczej, niż reszta? Była pewna, że to był kolejny sposób, by jej ubliżyć.
  -Ale nie martw się! - Gilbert kontynuował, znów szczęśliwy. - Jestem po twojej stronie!
   Vesperianka spojrzała na jasnowłosego zaskoczona i zdezorientowana. Jest po mojej stronie? Ale przecież... przecież jest człowiekiem! A oni... uch, dlaczego?!
  -Obiecuję! Wyciągnę cię stąd za wszelką cenę, więc proszę, wytrzymaj jeszcze trochę. Na pewno pomogę ci stąd uciec, dlatego zaufaj mi, błagam! - głos Gilberta przepełniony był determinacją i szczerością. Aine nie mogła uwierzyć, że słyszy takie słowa ze strony człowieka. I choć nie chciała mu zaufać, ponieważ obawiała się, że na końcu okaże się taki, jak reszta Ziemian, jakaś część niej odczuwała niesamowitą radość na myśl, że jednak istnieją ludzie opisani w vesperiańskich raportach. Ale wciąż zadawała sobie pytanie... Jaki cel miał w tym wszystkim Gilbert?
  -Ach, pewnie zastanawiasz się, dlaczego to robię? - zapytał nagle, jakby czytał Aine w myślach. - To dlatego, że to, co ci naukowcy tutaj robią jest okrutne i nieludzkie. Eksperymentując na innych, nawet na istotach spoza Ziemi, robią dokładnie to samo, co kiedyś. Nie chcę żadnych powtórek z przeszłości, dlatego chcę ci pomóc. I zrobię, co w mojej mocy, więc zaufaj mi i wytrzymaj jeszcze trochę! Już niedługo wrócisz do domu, obiecuję! ...Oj niedobrze, ktoś idzie. Muszę znikać, jak mnie tutaj znajdą, będę mieć kłopoty. Pamiętaj! Zaufaj mi! Do zobaczenia!
   Aine patrzyła, jak Gilbert w pośpiechu wychodzi spod kurtyny i odchodzi, machając jej na pożegnanie. Vesperianka wbiła wzrok w swoje odbicie na szklanej powierzchni klepsydry. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony chciała wierzyć, że to tylko żart, jednak wspomnienie zdeterminowanej twarzy Gilberta sprawiało, że chciała mu zaufać; uwierzyć, że rzeczywiście pomoże jej uciec.
   Na twarzy kosmitki pojawił się uśmiech, pierwszy od bardzo dawna. Może jednak ludzie nie są tak źli, jak myślała? A bynajmniej niektórzy? Z pewnością będzie miała wiele do opowiedzenia,  gdy wróci na Vesperię!

3 komentarze:

  1. właściwie dlaczego tego nie wyjustowałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. however, justowanie to +10 do zajebistości, a "Hourglass" już samo w sobie oceniam w okolicach 90, więc gdybyś wyjustowała, byłaby pełna stówa. No.

      Dziewwczynki ze skrzyyyydełkammmi są urocze.

      Usuń
    2. nie wyjustowałam, bo jak próbowałam, to tekst mi się rozwalał ;____;
      ale cieszę się, że się podoba~

      Usuń